Jak rozmawiać z uczniem po partnersku?

 

 

Nauczyciel to też człowiek. Ma swoje emocje, uczucia i pokłady cierpliwości.
A wierzcie mi, że granice tych ostatnich sięgają dalej niż u zwykłego śmiertelnika.

 

Gdy pojawia się jakiś problem w relacji ja – uczeń to zawsze staram się wyjaśnić sprawę najpierw z uczniem, sprawdzam czy on też dostrzega, że coś się popsuło, pytam jak się z tym czuje i co jego zdaniem możemy wspólnie zrobić, żeby tę sytuację zmienić. Odwołuję się do ogólnospołecznych zasad i do kontraktu klasowego, ale wiecie co działa najlepiej?

 

Powołanie się na SWOJĄ OSOBISTĄ GRANICĘ.

 

Mówię o swoich uczuciach i o swoich potrzebach. Stosuję komunikat „ja”- ale, przyznaję, że z różnym skutkiem. Miałam niekłamaną przyjemność wysłuchać w maju podczas III Europejskiego Kongresu Językowego PASE prelekcji prof. UAM, dr hab. Jacka Pyżalskiego „O wychowaniu i potrzebach społecznych w pracy z grupą”, gdzie padło stwierdzenie, że nauczyciel wysyła do ucznia komunikat typu „ja” (np. ja czuję się z tym źle, kiedy ty…), a uczeń patrzy na nauczyciela, a z oczu wyziera mu pytanie: „O co Ci do diabła chodzi?!?!?!”. I rzeczywiście coś w tym jest 🙂

 

Ale z czego to wynika?

 

Gros uczniów jest zaskoczonych, że dorosły zamiast wpisać im punkty ujemne z zachowania albo natychmiast wezwać rodziców, chce z nimi porozmawiać, więc słysząc komunikat „Jest mi przykro kiedy Ty robisz to i to, bo wtedy ja czuję się tak i tak. Nie chcę, żebyś tak robił. To mi przeszkadza” węszą jakiś podstęp.

 

Bo czy rodzice i inni dorośli rozmawiają z nimi w ten sposób? Z tego co mówią moi uczniowie bardzo rzadko.

 

Uczniowie nie są w stanie nazwać swoich uczuć i emocji, które targają nimi w danym momencie, bo nikt im wcześniej w dzieciństwie zapewne nie pomagał ich nazwać, a zrozumienie emocji i potrzeb drugiej osoby to już jest w ogóle level master, bo bardzo często osoby z najbliższego otoczenia dziecka mają same problem z określeniem swoich osobistych granic.

 

Jest zatem szansa, że dziecko będzie mogło nauczyć się tego w szkole. Oczywiście pod warunkiem, że trafi na nauczycieli, którzy będą potrafili tę swoją przestrzeń wyznaczyć, szanować ją i oczekiwać, że inni też to będą robić. Że będzie miał kogo naśladować.

 

Pamiętajmy też o bardzo ważnej, a jakże często pomijanej kwestii – dojrzałość poznawcza (czyli rozumienie zasad współżycia społecznego, tłumienie impulsów, rozsądne postępowanie etc.) osiągana jest dosyć późno, bo dopiero około 25 roku życia.

 

Przedczołowa kora mózgowa to część mózgu, która jako ostatnia rozwija się w pełni, co może tłumaczyć wiele zachowań uczniów. Więc nie etykietujmy uczniów tylko zastanówmy się nad możliwymi przyczynami ich, nie zawsze mile widzianych, zachowań.

 

A co zrobić jeśli komunikat „ja” nie działa? Próbujemy innych sposób. Na przykład indywidualnego kontraktu.

 

Ta swoista umowa między uczniami, a nauczycielem z reguły pojawia się na początku roku szkolnego. Kontrakt z założenia powinien być tworzony przez dwie strony i również przez dwie strony przestrzegany. Bywa różnie. Czasami trzeba go modyfikować w trakcie roku szkolnego. Ja tworzę również indywidualne kontrakty z poszczególnymi uczniami – każdy z tych dokumentów wygląda wtedy oczywiście inaczej, bo i czego innego dotyczy. Kontrakt podpisują dwie strony – to przyjęcie na siebie odpowiedzialności za jego przestrzeganie. A jeśli uczeń nie chce podpisać? Miałam taką sytuację przy kontrakcie grupowym, że uczeń powiedział „Nie podpiszę tego!”, a ja na to „OK. Masz prawo”. Podpisał. Może spodziewał się presji i miło się zaskoczył?

 

Przykładowy kontrakt indywidualny:

 

Class Contract

between

Jan Kowalski and Katarzyna Gala

I help others.
I listen to others
I respect my and my friends’ needs.
I am responsible for what I do.

If I do not respect the contract,
• I will disappoint myself.
• Mrs Gala will be sad;
• I will let my parents down.

 

Rodzice są oczywiście poinformowani o tym, że zawarłam takowy kontrakt z ich Pociechą. Proszę ich, aby poprosili dziecko o pokazanie kontraktu w domu i zapytali je dlaczego w ogóle taki kontrakt powstał.
Ktoś mógłby powiedzieć „Hej, wszystko fajnie, ale co w sytuacji kiedy pojawia się zachowanie zagrażające bezpieczeństwu, życiu lub zdrowiu innych, tudzież zachowania typowo świadczące o braku kultury osobistej ucznia? Mam podpisywać kontrakt z kimś kto notorycznie bije inne dzieciaki albo bluźni podczas lekcji?”

 

Możesz spróbować, czemu nie? Ja ZAWSZE rozmawiam najpierw z uczniem. Ale są sytuacje kiedy widać, że uczeń ewidentnie potrzebuje wsparcia ze strony domu rodzinnego lub szybkiej pomocy specjalisty i wtedy proszę rodziców
o spotkanie i rozmowę.

 

Nie akceptuję przemocy werbalnej, fizycznej, chamstwa czy wulgaryzmów i obsceniczności w jakimkolwiek wydaniu. To rodzice ponoszą odpowiedzialność za swoje dziecko. A nie ja. I nie widzę tu możliwości wdrażania jakiś półśrodków. Każdy ma prawo się pogubić, ale ja jako rodzic chciałabym wiedzieć kiedy moje dziecko przekracza tę magiczną granicę. Tylko nauczyciel musi również umieć ją postawić. Sam musi zdawać sobie z niej sprawę. I pilnować jak oka w głowie.
Mocno wierzę w autonomię uczniów i zdarza się, że rodzicom ciężko jest to zrozumieć. Tłumaczę rodzicowi, że jeśli jego dziecko nie chce się uczyć angielskiego to nie będzie. I nie jest to dla mnie powód, żeby wzywać rodziców do szkoły. Dla mnie ważne jest to, że nie boi się lekcji ze mną, że nie boi się mnie, że nie unika zajęć, że lubi angielski, a to że oscyluje między 2, a 3? Czy każdy musi mieć 5 z angielskiego? Czy stopień naprawdę świadczy o nas jako o ludziach? Być może kiedyś poczuje zew angielskiego i wtedy okaże się, że będzie miło wspominać nasze lekcje. Ba! Może nawet żałować, że nie wykorzystał wspólnie spędzonego czasu tak jak mógł i nadrobi go z nawiązką. Ale jeśli uczeń, mówiąc kolokwialnie, rozwala zajęcia i widzę, że sam nie jest sobie w stanie poradzić z tym co się z nim dzieje to szukam pomocy poza klasą. I nie widzę w tym niczego złego ani wstydliwego.

 

Czego i Wam życzę 🙂

 

Autorką tekstu jest Katarzyna Gala.

 

Untitled design (31)

 

Jestem nauczycielem w szkole państwowej, lektorem w szkole językowej, metodykiem, etnologiem oraz żoną wspaniałego męża i mamą wspaniałego syna. Języka angielskiego uczę od ponad dziesięciu lat. Uwielbiam uczyć i uczyć się. W wolnych chwilach… przygotowuję się do zajęć, bawię się z synem koparkami, zwiedzam z rodziną świat, pomagam zwierzętom, czytam, rozwijam swój warsztat… -kolejność przypadkowa ? Lubię dzielić się swoimi pomysłami z innymi i wierzę, że mogę zmienić świat!