Od dłuższego czasu mówi się o tym, że często wygłaszana pochwała może wyrządzić więcej krzywdy niż myślimy. Nie będę się tutaj zagłębiać w psychologiczny wymiar tej kwestii, z którą w dużej mierze się zgadzam ponieważ dla odmiany chciałabym zachęcić Was nie do chwalenia ucznia, ale… rodzica!
Sama na własnej rodzicielskiej skórze przekonałam się niedawno jakie to miłe i budujące, gdy ktoś zauważy wysiłek rodzica i to, że rodzic wkłada tyle do tej walizki dzieckiem zwanej, żeby później on i inni mogli z niej wyjąć same skarby. Naprawdę!
Zwykłam wynosić pod niebiosa rodziców, których dzieci odznaczają się wyjątkową kulturą osobistą. Tak, jestem zdania, że dobre nawyki dziecko wynosi z domu, a szkoła może je tylko umacniać. Nie odwrotnie. A niestety ostatnimi czasy z tym, tak zwanym, dobrym wychowaniem jest krucho…
Wiele razy zdarzyło mi się osobiście bądź telefonicznie dziękować rodzicom za krzewienie dobrych manier i głośno mówić, że chylę czoła przed trudem jaki włożyli i nadal wkładają w wychowywanie swojego dziecka. Bo to ciężka praca! A efekty nie są od razu widoczne i czasami na zebranie owoców swoich działań trzeba długo czekać.
Pamiętam, że jedna z mam w trakcie naszej rozmowy telefonicznej wzruszyła się, popłakała i podziękowała mi za to, że w nawale codziennych obowiązków znalazłam czas na to, żeby do niej zadzwonić. Mama wręcz pękała z dumy. Ale nie była tylko dumna z dziecka, ale przede wszystkim z SIEBIE! A ja cieszyłam się, że moim telefonem sprawiłam jej radość i pewnie poniekąd zmotywowałam do dalszej pracy na tym podatnym dziecięcym gruncie 🙂
Kilkakrotnie wyrażałam także swoje uznanie rodzicom, którzy poświęcają w domu czas na to, żeby pobawić się z dzieckiem angielskim. Skąd o tym wiedziałam? Od samych dzieci, które z dumą i nieskrywaną radością mówiły mi, że ich tata powtarzał z nimi słówka rysując obrazki na plecach albo oglądał filmiki, które widzieliśmy podczas zajęć, a które wysłałam też rodzicom. To jest też dla mnie motywacja, aby wysyłać rodzicom maile, bo chociaż wiem, że gros rodziców pewnie je przeczyta (albo i nie!) i na tym poprzestanie, to są jednak osoby, dla których te wiadomości są ważne, ich treść wykorzystywana, a ja poniekąd dokładam swoją cegiełkę do pogłębiania i umacniania się relacji między dzieckiem a rodzicem.
Wierzę w to, że karma wraca. Jeśli ja szczerze wyrażę się z uznaniem o działaniach kogoś to ten ktoś w przyszłości też dostrzeże i pochwali wysiłek innej osoby, a ta kolejnej aż wreszcie wróci to do mnie. I tego się trzymam.
Autorką tekstu jest Katarzyna Gala.
Jestem nauczycielem w szkole państwowej, lektorem w szkole językowej, metodykiem, etnologiem oraz żoną wspaniałego męża i mamą wspaniałego syna. Języka angielskiego uczę od ponad dziesięciu lat. Uwielbiam uczyć i uczyć się. W wolnych chwilach… przygotowuję się do zajęć, bawię się z synem koparkami, zwiedzam z rodziną świat, pomagam zwierzętom, czytam, rozwijam swój warsztat… -kolejność przypadkowa ? Lubię dzielić się swoimi pomysłami z innymi i wierzę, że mogę zmienić świat!